środa, 1 stycznia 2014

The beginning...

Oficjalnie zaczynam!
W najbliższą sobotę mam spotkanie informacyjne w sprawie wyjazdu do Stanów Zjednoczonych jako Au Pair...
Marzyłam o wyjeździ do USA odkąd tylko sięgam myślami i wreszcie nadarzyła się idealna okazja, aby spełnić moje największe marzenie. Lepszej opcji dla mnie nie mogłabym sobie wyobrazić, ponieważ kocham dzieci i fakt, że ta właśnie cecha otwiera przede mną drzwi do mojego prywatnego raju sprawia mi wielką radość...
Co prawda wyjazd planuję dopiero w połowie lipca, ale składając aplikację wcześniej, będę miała więcej czasu na znalezienie idealnej Host Family, co na pewno sprawi, że rok spędzony w USA będzie niezapomniany :D

Oczywiście obawiam się trochę tego jak moja psychika zareaguje na tę zmianę. Nie chodzi tu jednak o wyjazd sam w sobie, ponieważ do myśli o nim przywykłam już kilka lat temu i jestem przygotowana.
Jedyną sprawą, która mnie trapi jest ilość rzeczy, które mogą się wydarzyć podczas mojej nieobecności. Zostawię tu najbliższą rodzinę, ale ona akurat powoli akceptuje ten fakt. Problemem mogą być dzieciaki, które zostaną w Polsce. Szczególnie moja siedmioletnia kuzynka, która, mówiąc nieskromnie, świata poza mną nie widzi. Nie wyobraża sobie kilku dni spędzonych osobno, więc aż strach pomyśleć o całych 13 miesiącach. Nie będę jej towarzyszyła podczas pierwszego dnia w szkole i prawdopodobnie nie będzie mi dane zobaczyć pierwszych kroków i usłyszeć pierwszych słów jej siostrzyczki...

Powtarzam sobie jednak, że to czas na spełnianie marzeń. Nigdy już nie będę miała tych 19 lat i podobnej szansy.
Pierwsza połowa roku będzie więc w mojej rodzinie przebiegać pod hasłem nauki obsługi Skype dzieciaków i emerytów :D

PS. Czemu do soboty zostało jeszcze tyle czasu? 

3 komentarze:

  1. Dziękuję ;)
    Właśnie skończyłam wypełniać aplikację i jestem przerażona szczególnością pytań...

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, pomyśl o tych pytaniach jako o środku do celu- dzięki nim lepiej Cię poznają i znajdziesz tą idealną rodzinę. Trzymam za Ciebie kciuki, nie poddawaj się! :)

    OdpowiedzUsuń