środa, 9 lipca 2014

Packing...

Jeśli ktoś twierdzi, że pakowanie jest łatwe i przyjemne, to prawda. W przypadku dwutygodniowych wakacji w Afryce ;P
Jeśli chodzi o wyjazd taki jak ten, limit wagowy bagażu wygrywa ze mną w przedbiegach. Codziennie przekładam coś z walizki do walizki, rezygnuję z czegoś albo zmieniam układ w nadziei, że waga drgnie... Wczoraj udało mi się zbić wagę głównego bagażu z 24 kg do 22,6 ;D Co i tak jest wynikiem na krawędzi. Nie mam ochoty płacić za nadbagaż i naprawdę myślałam, że jestem szczęściarą, kiedy dowiedziałam się, że mój bagaż podręczny może ważyć aż 23 kg. Niestety istnieje ryzyko, że będzie on mierzony, przez co nie mogę go "wypchać" tak jak bym tego chciała... Dodatkowo mogę mieć torbę lub plecak na laptopa. Stwierdziłam, że plecak będzie nie tylko wygodniejszy, ale też o wiele bardziej pakowny. Takim sposobem spokojnie spakowałam w niego laptopa, wszystkie kable, adaptery, rozgałęźniki, aparat, telefony, dokumenty i poduszkę. I mam jeszcze miejsce!

Ogólnie pakowanie spowodowało, że mam wszędzie jeszcze większy bałagan niż na co dzień... W łazience co chwila lądują kosmetyczki, bo okazuje się, że coś spakowałam za wcześnie i muszę to jakimś cudem wygrzebać, w garderobie zrobiło się niby sporo miejsca, ale załamuje mnie fakt, że przed jakimkolwiek wyjściem wchodzę tam i widzę tylko wyciągnięte dresy i sukienki wieczorowe...
A ostatnio jestem w domu rzadziej niż przez 19 lat życia. Mam za sobą już dwa spotkania pożegnalne ze znajomymi, a to jeszcze nie koniec. W niedzielę, czyli zaledwie dzień przed wylotem mam roczek kuzynki, który chcąc nie chcąc będzie też trochę moją imprezą pożegnalną dla rodziny. Przynajmniej załatwię wszystkich za jednym zamachem ;P

Jestem podejrzanie spokojna, jeśli chodzi o wyjazd. Oczywiście zdarzają się momenty, kiedy mam wyrzuty sumienia, że jestem egoistką i skazuję innych na tęsknotę, ale wtedy tłumaczę sobie, że to w końcu moje marzenia i mimo, że nie jest to łatwe, rodzina wspiera mnie w tej decyzji. Przynajmniej do dotarcia na lotnisko ;P
Oby tylko nie zrobili mi sceny ;)

Następny post opublikuję prawdopodobnie z Londynu, gdzie czeka mnie międzylądowanie i czterogodzinne oczekiwanie na lot do NYC.


Waga- niezbędny element pakowania ;D



Pierwsze pożegnanie...

Drugie...


4 komentarze:

  1. Super!
    Haha czy tylko ja odkladam pakowanie na ostatnią chwilę, czyt. sobotę lol , nie mam do tego głowy!
    Podziwiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam dwa tygodnie temu ;D
      Nie chcę zapomnieć niczego ważnego, ale większości nie mogę nawet wrzucić do walizki, bo wszystko jest nagle taaaakie ciężkie...
      Jeśli mogę ci coś radzić, zacznij trochę wcześniej, bo możesz nie położyć się spać przed wylotem :P

      PS. Może spotkamy się któregoś dnia, kiedy będziemy już mniej więcej rozpakowane i przystosowane do życia w Stanach?

      Usuń
    2. muszę się do tego jakoś wziąć, ale najpierw pora wyprasować ubrania haha :D

      jasne, mieszkamy tylko 20 minut od siebie ! :) w sierpniu już będę wolna całkowicie po wakacjach z rodzinką, bdz w kontakcie na fejsie :)

      Usuń
    3. Gdzie jedziecie? Ale ci dobrze, wakacje już na samym początku..

      Usuń