sobota, 19 lipca 2014

New York & new home...

Ostatni tydzień był niewyobrażalnie wręcz męczący. Najpierw ponad 15- godzinna podróż z Tomaszowa do Nowego Jorku, potem dwie godzinny oczekiwania w hali przylotów JFK aż ktoś nas odbierze i szalona nocna jazda w deszczu do campusu... Cudem ją przeżyłam, btw :D
W trakcie szkolenia spałam jeszcze mniej niż zawsze, co wielu osobom może się wydać niemożliwe. A jednak ;P
Zajęcia nie były jakoś specjalnie poruszające, przez co najlepiej zapamiętałam dźwięk klimatyzatora... Chociaż nie, zajęcia o bezpieczeństwie były świetne. Przydzielono nam chyba najlepszego funkcjonariusza policji w NY. Na samym początku zakuł jedną
z au pairek w kajdanki i "zapomniał, że nie ma przy sobie klucza" :D
Jeśli chodzi o zawieranie znajomości, to widzę tu poważny problem... 95% au pairek przyjechało do USA z Niemiec. I niemiecki był jedynym językiem słyszany na campusie. Nie rozumiem jaki jest sens z rozmawianiu w Stanach w swoim ojczystym języku. W końcu jesteśmy tu, żeby szlifować angielski...
Po wyczerpujących wykładach przyszedł czas na odrobinę przyjemności- wizytę na Manhattanie!
Pojechaliśmy tam w czasie lunchu, żeby nie tracić czasu. Na miejscu czekali na nas przewodnicy i szczerze mówiąc, mój autokar trafił najlepszego. Nazywał się Tony i był idealnym przykładem rodowitego nowojorczyka xD
Po oficjalnej części wycieczki wdrapaliśmy się na Top of the Rok, skąd rozciąga się niesamowity widok na New York City i Hudson River. Zapiera dech :)
Niestety nie miałam przy sobie mojego naczelnego fotografa i nie jestem zadowolona ze zdjęć, które mam z tejże wycieczki ;(
Poor me..

Au Pair Training School
Wierzcie mi, ten podręcznik nie jest lekki ;P
  
Strefa Zero
Central Park z Top of the Rock
Empire State Building z Top of the Rock
Time Squere!
Elmo!


I nadszedł ten dzień. Po wymeldowaniu się z campusu wyruszyłam w 6- godzinną podróż autokarem...
I znowu, wszędzie Niemcy...
Na szczęście dotarłam cała... Na miejscu czekała na mnie cała Host Family z polską flagą i kwiatami :D
W domu czekały polskie słodycze i dekoracje, a nawet ręcznie robiony pamiętnik,
w którym mogę przechowywać najważniejsze wspomnienia z USA...
Byłam wykończona, ale poszliśmy wszyscy razem do restauracji zwanej Fish Taco
w ramach kolacji powitalnej... Dziewczynki caaaaaaaaaaaaały czas mówią ;D Zaczepiały ludzi i mówiły im, że jestem ich nową au pair. Słodkie :)
Plany na weekend? Leżę i odpoczywam, bo na razie nie jestem w stanie zobaczyć swoich stóp...



8 komentarzy:

  1. jejku jak ja ci zazdroszczę ! Jeśli będziesz mieć chwilkę czasu to mogłabyś mi napisać na fejsie, z jakiej agencji tam jechałaś, ile trwały przygotowania mniej więcej takie podstawowe informacje, ponieważ też bardzo poważnie się nad tym zastanawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, haha to słodkie jak dziewczynki tak robiły! Powodzenia dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz trochę zazdro i szkoda że naczelny fotograf nie miał okazji pocykać takich widoczków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha słodkie te Twoje dzieciaczki :D Bardzo miły gest ze strony Hostów :) A zdjęcia z ToTR zapierają dech w piersiach.. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jak wspaniale! I jaki masz piękny pokój. Generalnie zazdro na maksa! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ten pamiętnik jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  7. powodzenia :) z zdjecia sa bardzo ladne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Dzisiaj na basenie zepsuł mi się aparat, ale na szczęście po godzinie paniki wszystko wróciło do normy ;D

      Usuń