poniedziałek, 14 lipca 2014

Heathrow...

Tak jak obiecałam, piszę z Heathrow, ale post będzie raczej krótki, bo kończy mi się czas dozwolony na wifi ;D
Pierwszy etap podróży już za mną i muszę powiedzieć, że aż do wejście na pokład nie było łatwo. Nienawidzę pożegnań. Patrzenie na rodzinę, która mogła odprowadzić mnie tylko do odprawy było straszne... Miałam nie płakać. Płakałam ;P
Lot minął zaskakująco szybko. Nie ma to jak nawijanie przez dwie godziny praktycznie bez przerwy...

Wczoraj miałam "małe" pożegnanie z resztą rodziny. Załapałam się na nie przy okazji pierwszych urodzin kuzynki. 30 osób, z czego 10 dzieciaków... I weź tu powiedz "Papa"...

Czas się kończy, więc kilka zdjęć:
 

Hello, London!

3 komentarze: