Od rana czekałam na kuriera, który jakby wiedząc, że jestem chwilowo niecierpliwa, nie spieszył się do mnie szczególnie :D
Kiedy w końcu przyjechał i przesyłka była już w moich rękach, poczułam ulgę...
Mam wizę!!!
Oczywiście zanim udało mi się na nią spojrzeć, obejrzeli ją pozostali domownicy :)
Ja jeszcze się na nią napatrzę...
Dostałam też dane lotu. Lecę British Airways z przesiadką w Londynie, gdzie spędzę aż cztery godziny. Przynajmniej zdążę dać znać rodzinie, że jestem na ziemi i pierwszy etap podróży już za mną.
Bałam się, że wylot będę miała wcześnie rano, a tu miła niespodzianka- 12:25 pm. Mogę położyć się spać poprzedniego dnia :D
Normalnie nie przeszkadza mi zarwanie kilku nocy, ale nie wiem jak skończyłoby się to w połączeniu z jet lag. Na JFK wyląduję o 8:55 pm, potem droga na campus, a od rana szkolenie... Grunt to być przytomnym :P
Kończę też kupowanie prezentów dla mojej Host Family, ale o tym planuję napisać osobnego posta...
Już nie długo wylot :D
OdpowiedzUsuńpozazdrościć tylko zostaje :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga i mam zamiar go obserwować :D uwielbiam uczestniczyć w tym wszystkim już od samego początku :P sama wylatuję 11 sierpnia i dziewczyny, które też rozpoczynają miej więcej w tym samym czasie co ja, są dla mnie jak hmmm koleżanki z klasy xd ten sam rocznik, te same przeżycia :)) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńGdzie zamieszkasz?
ile czekałaś na wizę ?:) proszę o odpisanie na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuń